sobota, 16 lipca 2016

Wody potopu już opadają

Gdy patrzyłem przedwczoraj przez okno, które przez długie godziny zalewały dosłownie wiadra wody, skojarzenie z biblijną powodzią nasuwało się samo. Szybko też wróciły wspomnienia sprzed kilkunastu lat, kiedy "małe" przygotowanie do kolejnej ulewy stulecia przechodziliśmy.

Moje miasto, tak jak Noe, przygotowywało się do potopu. Oczywiście, w przeciwieństwie do Noego nie zbudowaliśmy wielkiej łodzi, mogącej pływać po dowolnie głębokiej wodzie. Nie było to w gruncie rzeczy takie złe, jesli pamięta sie, że patriarcha wziął tylko po parze stworzeń każdego gatunku. Dlatego powódź, chociaż jej skutki nie były aż tak dotkliwe, jak tej sprzed 15 lat, w rzeczywistości nie była zaskoczeniem. Wtedy dla ponad 300 osób trzeba było pilnie szukać nowych mieszkań a i wartosc innych strat materialnych była większa.
15 lat temu najbardziej ucierpiała Orunia, południowa, położona na granicy Żuław (czyli nisko nad poziomem morza), post-przemysłowa i post-robotnicza dzielnica Gdańska. Kanał Raduni, widoczny na zdjęciu nie wytrzymał naporu wody z bardzo intensywnych opadów, większych niż srednia miesięczna, jednak zdecydowanie niższych niż przedwczorajszy deszcz. Kanał tym razem wytrzymał, chociaż praktycznie bez rezerwy na choćby 10% wody więcej. Co ciekawe, zakończenie remontu to kwestia ostatnich dwóch lat, czyli także na praktycznie na ostatnią chwilę.

Tym razem bardziej ucierpiał śródmiejski Wrzeszcz i część węzłów komunikacyjnych, prawie przecinając miasto mniej więcej wzdłuż torów SKM (Szybkiej Kolei Miejskiej). Wtedy i dzisiaj miała miejsce intensywna dyskusja. Teraz, jak się wydaje, przybrała zupełnie inną temperaturę, co może być namacalnym dowodem na ocieplenie klimatu.
Oczywiście, w pierwszej kolejności, jak zwykle, obwiniane są władze. Nie chcą wchodzić w szczegóły argumentów, na których końcu są i odszkodowania dla tych, którzy ucierpieli, jak i kolejne wybory lokalne, chciałbym na kilka spraw zwrócić uwagę.

Trudno nie zgodzić się z tezą, że na ostateczny przebieg powodzi miało wpływ "zabetonowanie" (też "wyasfaltowanie") górnego tarasu. Proces zabudowy wzgórz morenowych (tak, eureka, woda zgodnie z prawem grawitacji spływa z góry na dół ;) ) postępuje a wraz z nim szybka rozbudowa dróg, w tym szerokich, wygodnych 2-pasmówek. Uczciwość wymaga wskazania trzech przyczyn znacznie bardziej fundamentalnych od lokalnej polityki:
  • Popyt na mieszkania i boom inwestycyjny firm, szukających miejsca rozwoju. Żadna władza lokalna nie przetrwałaby kolejnych wyborów, jeśliby ten proces w większym wymiarze chciała hamować.
  • wzrost liczby samochodów (drogi i parkingi zabierają bardzo dużo powierzchni) na co dzień używanych przez Gdańszczan. Rozwój komunikacji zbiorowej i ścieżek rowerowych jest w Gdańsku bardziej niż przyzwoity, ale cóż ... wyborcy wolą jeździć samochodami.
  • Globalne ocieplenie klimatu, które prawdopodobnie spowoduje, że kolejnej powodzi możemy spodziewać się w ciągu 7-10 lat i że przyniesie ona ponad 200 litrów wody/m2. 2016 to raczej także nie będzie Gdańska powódź stulecia...Zdaję sobie sprawę, że część czytelników naukowców nie ceni, podobnie jak faktów. Ale cóż, lemingi też od czasu do czasu lecą w przepaść bez większej świadomości...
Dla chcących wiedzieć więcej:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz